Podobnie sądzą miejscowi restauratorzy. Według szefa Lokalnej Organizacji Turystycznej Jarosława Pola telewizyjny program nadszarpnął wizerunek hotelu, ale też całego miasta.
Popularny program telewizyjny miał wypromować restaurację hotelu Corum w Karpaczu. "Kuchenne rewolucje" Magdy Gessler, które co tydzień oglądają miliony widzów, zakończyły się jednak pod Śnieżką spektakularną klapą. Gessler zjawiła się w Karpaczu zimą, a odcinek wyemitowano dopiero 3 maja. Widzowie zobaczyli w nim zapuszczoną kuchnię z popsutymi sprzętami. Restauratorkę rzucającą przeterminowanymi produktami spożywczymi, kelnera cuchnącego alkoholem i nieradzącą sobie z niczym obsługę. Jak w każdym odcinku, pani Magda w kilka dni dokonała cudu, zakładając w hotelu śniadaniarnię.
Efekt nie był jednak trwały, bo kilka tygodni później, podsumowując odcinek, restauratorka stwierdziła, że śniadaniarnia nie istnieje. - Ogólnie rzecz biorąc, niczego się tu nie nauczono, nic tu po mnie. Miejsce uważam za nieudane - powiedziała Gessler.
Robert Szczepaniak, menedżer hotelu, był zaskoczony finałem odcinka. - Pani Gessler nagrała trzy różne zakończenia. Nie mieliśmy pojęcia, które wybierze - tłumaczy.
Zapewnia przy tym, że kuchnia była niezbyt czysta na potrzeby programu, a jego kucharze nie stosują przeterminowanych produktów. Według niego większość sytuacji była wyreżyserowana. Dziś, po emisji, uważa, że program służy bardziej promocji restauratorki, a nie miejsc, w których przeprowadza rewolucje.
- Pomysł ze stworzeniem śniadaniarni był beznadziejny. Spodziewaliśmy się, że pani Magda pomoże nam wypracować kartę dań, ale ona uznała, że nie da się u nas stworzyć restauracji - dodaje Szczepaniak.
Otwarcie lokalu serwującego śniadania nie mogło się w Karpaczu udać, bo te posiłki oferuje swym gościom większość pensjonatów. - Ten pomysł świadczy o kompletnej nieznajomości Karpacza i specyfiki branży - mówi Jarosław Pol, właściciel jednego z hoteli.
Popularny program podoba się jednak Polakom. Wiele osób odbiera go na serio.
- Ludzie się naoglądają i wydaje im się, że są ekspertami. Zdarza się, że klienci lecą cytatami z Gesslerowej. Mówią np. "to mi lodówą śmierdzi". Tymczasem gastronomii nie da się prowadzić w sposób, który pokazuje telewizja - tłumaczy Marek Łopatka, właściciel popularnej restauracji w Karpaczu.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?