Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rotkiel: Urlop powinien zaspokajać nasze najważniejsze potrzeby

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
30.08.2020 gdynia
ostatnia niedziela wakacji w gdyni. ludzie na plazy, bulwarze i skwerach
fot. przemek swiderski / polska press / dziennik baltycki
30.08.2020 gdynia ostatnia niedziela wakacji w gdyni. ludzie na plazy, bulwarze i skwerach fot. przemek swiderski / polska press / dziennik baltycki Przemyslaw Swiderski
- Dobry urlop wynika ze zrozumienia siebie, ze zrozumienia swoich potrzeb, z umiejętności zaopiekowania się sobą, z asertywności. Urlop ma być kontrą do codzienności, więc im bardziej jesteśmy przemęczeni, tym bardziej urlop powinien być nastawiony na wypoczynek. Im bardziej jesteśmy znudzeni, tym bardziej urlop powinien być nastawiony na stymulację - mówi Maria Rotkiel, psycholog

Urlop ma Pani już zaplanowany?

Mam zaplanowany urlop, bo uwielbiam planować urlopy. Samo planowanie sprawia mi przyjemność. Kiedy jestem zmęczona, przeciążona pracą, obowiązkami, to planując urlop, już jest mi troszeczkę lepiej. Lubię koncentrować się na planowaniu urlopu i w ogóle uważam, że to bardzo fajna rzecz. Czasami nawet parom, z którymi pracuję, zalecam, jako jedno z ćwiczeń albo sposób na wspólne spędzanie czasu, żeby sobie zrobili dobrą herbatkę, kawkę, usiedli do laptopa i rozejrzeli się w ofertach biur podróży, pozastanawiali się, poplanowali, bo planowanie urlopu jest w ogóle przyjemne.

A jak jest ważne, Pani zdaniem?

To kwestia indywidualna, czy lubimy planować i jak do tego planowania podchodzimy - ta kwestia powinna wynikać ze znajomości siebie. Jeżeli ktoś jest osobą impulsywną, jeżeli ktoś lubi zmienność, jeżeli ktoś lubi niespodzianki, jeżeli ktoś lubi, jak go życie zaskakuje, lubi życie na wysokich obrotach, to takie wyjazdy na ostatnią chwilę mają swój urok. Ale jeśli ktoś jest zmęczony, zestresowany, przepracowany, potrzebuje odpoczynku, to absolutnie planowanie na ostatnią chwilę, moim zdaniem, jest jednak jakimś dodatkowym stresem. Bo możemy nie znaleźć tego, czego szukamy, może się wydarzyć coś, czego nie przewidzieliśmy. Moim zdaniem, wcześniejsze i dokładniejsze planowanie jest ważne, szczególnie jeśli urlop ma być nie dodatkową stymulacją i zastrzykiem adrenaliny, tylko czymś, co nam pozwoli odsapnąć, odpocząć. Tyle tylko, że kiedy miałam 20 lat, nie miałam dziecka, nie miałam też jeszcze stałej pracy, to uwielbiałam coś robić spontanicznie, na ostatnią chwilę - tylko to był inny etap w moim życiu. Dlatego, w ogóle, kiedy będziemy mówiły, jak planować urlop, to będziemy mówiły o tym, że to bardzo zależne od etapu życia, na którym jesteśmy. Teraz nie wyobrażam sobie planowania na ostatnią chwilę: osiwiałabym ze stresu, nie byłaby to dla mnie żadna przyjemność.

No właśnie, bo chyba inaczej planują urlop rodziny z dziećmi, a inaczej studenci czy osoby żyjące samotnie?

Dokładnie tak. Inaczej planuje się urlop, kiedy człowiek jest potwornie zmęczony i chce po prostu odpocząć, a inaczej, kiedy jest jeszcze złakniony przygody. Ja na przykład nie jestem złakniona przygody, ja jestem złakniona tego, żeby nikt ode mnie niczego nie chciał i żeby w świętym spokoju posiedzieć w spokojnym miejscu. W ogóle temat urlopu to temat tego, na jakim etapie życia jesteśmy, jakie są teraz nasze potrzeby, co jest dla nas priorytetem, co nas stresuje, co męczy, a co relaksuje - to zmienne w naszym życiu. Pomyślmy sobie o naszych urlopach za czasów studenckich: człowiek potrafił wieczorem wpaść ze znajomymi na pomysł, żeby gdzieś wyjechać i wyjeżdżał. Wyobraźmy sobie taką sytuację teraz. Z wiekiem bardziej cenimy sobie wygodę, przewidywalność. Urlop kojarzy nam się z relaksem, nie u wszystkich oczywiście. Więc wtedy mamy i inne planowanie, i inaczej spędzamy czas wolny.

Chyba najgorzej jest wtedy, kiedy w związku poszczególne osoby co innego lubią: na przykład ona woli leżeć na plaży, on stawia na zwiedzanie i aktywny wypoczynek. Co wtedy?

Urlop może być wyzwaniem dla pary, może być trudnym doświadczeniem, ale to oznacza, że te konkretne osoby nie dogadały się co do swoich wzajemnych potrzeb, nie udało im się wypracować jakiejś strategii. To tak jak w codziennym życiu: nic nie stoi na przeszkodzie, żeby para, która ma różne potrzeby, różne temperamenty, fajnie ten czas spędziła. Można tak zaplanować urlop, żeby jedna osoba siedziała sobie nad basenem z drinkiem, a druga w tym samym czasie pojechała na wycieczkę organizowaną w danym miejscu. Potem można pójść na drobne kompromisy: jedno niech pójdzie chociaż na krótką wycieczkę, a drugie niech poleży chwilkę na słońcu. W ogóle urlop pokazuje, czy para jest dobrze zorganizowana i dogadana, czy para się dobrze zna i potrafi znaleźć pomysł na pogodzenie różnych potrzeb. Dlatego pary, które nie są dobrze zorganizowane, które nie potrafią się dobrze komunikować, rodziny, w których nie ma dobrej organizacji wynikającej ze znajomości każdej z osób i szacunku do potrzeb każdej z osób, konfliktują się na urlopach.

Bo urlop może być przekleństwem, może przerodzić się w takie małe piekiełko, prawda?

Dlatego że popełniamy wszystkie możliwe błędy, jakie można popełnić przy planowaniu urlopu - na przykład podążamy za modą albo podążamy za znajomymi, którzy nas do czegoś namawiają. Dobry urlop wynika ze zrozumienia siebie, ze zrozumienia swoich potrzeb, z umiejętności zaopiekowania się sobą, z asertywności. Urlop ma być kontrą do codzienności. Więc im bardziej jesteśmy przemęczeni, tym bardziej urlop powinien być nastawiony na wypoczynek. Im bardziej jesteśmy znudzeni, tym bardziej urlop powinien być nastawiony na stymulację. Największy błąd popełniają ludzie, którzy intensywnie żyją, są przebodźcowani, są zestresowani, a jadą do zatłoczonych miejsc, w których jest dużo stresorów: jest głośna muzyka, obok leży rodzina z trójką małych, hałaśliwych dzieci. Wtedy jesteśmy ciągle przestymulowani, dokładnie tak jak jesteśmy przestymulowani w codziennym życiu. Na takim urlopie nie odpoczniemy. Planując urlop, zadajmy sobie pytania: Czego najbardziej potrzebuję? Czym na co dzień jestem najbardziej zmęczony? Czego potrzebuje moje ciało? Czego potrzebuje moja psychika?

Wielu z nas ma dzieci, często jeszcze małe. Często po takim wspólnym rodzinnym urlopie przyjeżdżamy z niego bardziej zmęczeni niż byliśmy przed nim. Co zrobić, aby tak się nie stało?

Przede wszystkim nie ma nic złego w przyznaniu się do tego, że jestem zmęczona swoim dzieckiem. To wcale nie wyklucza tego, że to dziecko kocham, że wskoczyłabym za nim w ogień, natomiast mam prawo być nim zmęczona. To jest dokładnie ta zasada: takie uczciwe porozmawianie ze sobą. Odpowiedź na pytanie: Czego potrzebuję? Co jest dla mnie trudne, a co ważne? Jeżeli jestem zmęczona swoim dzieckiem, to co mogę zrobić, aby na urlopie z dzieckiem maksymalnie odpocząć?

I co mogę zrobić?

Trzeba zapewnić temu dziecku takie atrakcje, które pomogą nam mieć chwilę czasu dla siebie. Możemy pojechać do miejsca, w którym jest zorganizowany wypoczynek dla rodzin z dziećmi. Bo jeżeli nasze dziecko będzie miało plac zabaw w pobliżu albo basen ze zjeżdżalnią, a tym bardziej inne dzieci, to jest szansa, że na chwilę czymś się zajmie, a my nie będziemy musieli się nim zajmować. Doskonałym pomysłem jest wyjazd z rodzinami z dziećmi, które się nawzajem lubią i potrafią się ze sobą bawić, wyjazd w miejsce, gdzie te dzieciaki będą się miały możliwość takiej zabawy. Czyli jedziemy w dwie, trzy rodziny, w których są dzieci w podobnym wieku, bawiące się ze sobą, i jedziemy w miejsce, w którym jest basen ze zjeżdżalnią, plac zabaw. Wyznaczamy dyżury: powiedzmy, że jest czworo czy sześcioro dorosłych osób - każdego dnia jedna osoba ma dyżur, czyli po prostu pilnuje dzieci. Idzie z dziećmi do toalety, jeśli jesteśmy nad wodą, cały czas na dzieci patrzy, bo to bardzo ważne, aby nad wodą nie tracić dzieci z oczu. Pozostali dorośli - odpoczynek. A potem zmiana warty. Tu też jest klucz w słowie „planować” - podejdźmy do kwestii urlopu przytomnie, świadomie, z taką uważnością, żeby on był dobrze zaplanowany.

Niektóre pary część urlopu spędzają razem, na przykład dwa tygodnie, a tydzień osobno: kobieta jedzie gdzieś ze swoimi koleżankami, mężczyzna na ryby z kumplami. To dobry pomysł?

Dlaczego nie? Jeżeli para potrafi spędzić fajnie czas razem, a jednocześnie któreś z partnerów potrzebuje chwili tylko dla siebie albo wyjazdu tylko z koleżankami czy kolegami, to czemu nie? To bardzo indywidualna kwestia. Jeżeli w ciągu roku jesteśmy stęsknieni za sobą, jeżeli spędzamy ze sobą mało czasu, jeżeli nasz związek nie zawsze był odpowiednio pielęgnowany, za mało byliśmy na siebie uważni, a tego urlopu nie mamy bardzo dużo, to zastanowiłabym się, czy nie lepiej wyjechać razem. Moim zdaniem absolutnie osobny urlop to jakaś opcja, tylko w dużej mierze zależna od trybu życia par, od tego, jak konkretna para funkcjonuje w ciągu roku - znowu mamy słowo klucz: „potrzeby”. Ja na przykład nie chciałbym oddzielnie spędzać urlopu, ponieważ z moim partnerem, moim zdaniem, spędzamy razem mało czasu. Natomiast gdyby było tak, że tego czasu spędzalibyśmy więcej, to czemu nie? Chociaż wyjeżdżam na trzy dni z przyjaciółkami i już się nie mogę doczekać.

Gdzie jedziecie?

Dziewczyny zarezerwowały jakieś SPA. Nawet nie wnikam, gdzie jedziemy; dla mnie najważniejsze, że będą trzy kobiety w wieku 45 lat i że będziemy same baby, bez dzieci, bez mężów. Więc jest to bardzo fajna opcja, to jeden z pomysłów spędzenia czasu wolnego, ale znowu - ten pomysł musi być adekwatny do momentu życia, w którym jesteśmy, do naszych potrzeb, do naszej kondycji psychofizycznej. Bo może być tak, że któryś z partnerów bardzo potrzebuje bliskości małżonka czy partnera. Dla niego taka rozłąka byłaby trudna, a może wydarzyło się coś trudnego w związku i lepiej, żeby pobyli ze sobą, żeby odbudowali bliskość. To wszystko zależy od tego, na jakim etapie jest nasz związek, czego nasz związek potrzebuje, czy jesteśmy stęsknieni sobą. Nie ma jednak niczego złego w tym, że jesteśmy zmęczeni drugą osobą. Był czas izolacji, pracy zdalnej, siedzieliśmy sobie całymi rodzinami na głowie. Może było tak, że byliśmy z tym mężem, partnerem 24 godziny na dobę i z przyjemnością chwilę od siebie odpoczniemy. Nie ma w tym nic złego.

Myśli Pani, że pandemia zmieni nasz stosunek do urlopu, że teraz inaczej będziemy spędzać czas wolny?

Myślę, że będziemy skłonni wydać więcej pieniędzy na urlop. Nie wiem, czy to plus, czy minus - raczej minusy, bo ucierpią nasz budżety. Jesteśmy bardzo spragnieni rozrywki, przyjemności. I w tym pragnieniu jesteśmy skłonni bardziej zaszaleć, jeżeli chodzi o nasz urlop. Moim zdaniem, jak patrzę na to, co się dzieje, a jesteśmy na początku wakacji, to jesteśmy bardziej rozrzutni. Więcej oczekujmy od naszego urlopu. Jesteśmy spragnieni przyjemności, rozrywki, pójścia do restauracji. Myślę, że możemy mocno to odczuć po wakacjach, jeżeli chodzi o nasze rodzinne, osobiste budżety. Może być też tak, że jesteśmy bardziej spragnieni kontaktów międzyludzkich, więc będziemy mieć większą tendencję do wybierania kurortów, miejsc, gdzie jest mnóstwo ludzi. Takie są moje obserwacje, ale nie są one poparte żadnymi badaniami.

Mam wrażenie, że po tym roku zamknięcia ludzie będą chcieli nadrobić wszystkie zaległości, a urlop stwarza takie możliwości.

Myślę, że tak będzie. Będą wybierać miejsca, gdzie są ludzie, gdzie są knajpki, gdzie są restauracje długo czynne - będą szukali więcej stymulacji społecznej, większej ilości rozrywek. I, tak jak już mówiłam, planujemy te wakacje z większą rozrzutnością, ale po wakacjach to odczujemy. Będziemy szaleć - obyśmy tylko w tym szaleństwie nie zachowywali się w sposób, który jest niebezpieczny i zbyt ryzykowny. Myślę i o finansach i o miejscach, które wybieramy - trzeba pamiętać, że można pogodzić zabawę, rozrywkę, za którymi tęsknimy, z racjonalnością. Wydać całe oszczędności na urlop? Moim zdaniem to nie jest dobry pomysł. Trzeba się też zastanowić, czy na pewno odpoczniemy w miejscach, w których ludzie cały czas imprezują, w których jest głośno - każdy musi sobie na to pytanie odpowiedzieć sam. Ja bym nie odpoczęła.

Nie ma Pani wrażenia, że ludzie zapomnieli już o pandemii i koronawirusie?
Bardzo chcą zapomnieć. W takiej potrzebie nie ma nic złego. Wydarzyło się coś trudnego, niezależnie czy podchodziliśmy do tego z większą wiarą i ufnością, czy z mniejszą, ale to było trudne doświadczenie. Trudne było poczucie zagrożenia zdrowia, trudne były obostrzenia, trudne były restrykcje, których doświadczaliśmy, trudne było to, że nie wszystkie swoje potrzeby społeczne mogliśmy zaspokoić. I bardzo chcemy zapomnieć - w takiej potrzebie nie ma nic złego. Tylko, moim zdaniem, warto być w tym dojrzałym. Można chcieć na chwilę odpocząć, na chwilę nie myśleć, na chwilę postawić na odpoczynek, zabawę, relaks, ale nie tracąc zdrowego rozsądku. Uważam, że powinniśmy ten zdrowy rozsądek zachować.

Są osoby, które jednak nie mają urlopu, a nawet jeśli mają, to dwa, trzy tygodnie. Jak sobie zorganizować letni czas w mieście?

Robić coś, co da nam posmak relaksu i będzie inne od codzienności. Ja na przykład, jak nie mogę wyjechać, a bardzo tego potrzebuję, uwielbiam być na ogródku. Teraz, kiedy rozmawiamy, siedzę w swoim ogródku, w który włożyłam dużo pracy, między innymi po to, aby móc się tu zrelaksować. Uwielbiam odpoczywać na łonie natury, uwielbiam przyrodę. Mam mieszkanie w bloku, ale mam tu swoje miejsce - rozmawiam z panią, piję kawę, siedzę pod moimi drzewkami i czuję się prawie jak na urlopie. Trzeba zadbać o siebie, zadbać o to, żeby zrobić coś trochę innego niż robimy zwykle, czyli zrobić kolację na fajnie zaaranżowanym balkonie - jest cieplutko, miły wieczór, możemy zapalić świeczkę. Pójść na spacer, na lody, na mrożoną kawę - robić rzeczy, które nam się kojarzą z wakacjami, które są przypisane ładnej pogodzie, a nie dniom deszczowym. Zadbać o skojarzenia: ubrać się w zwiewną sukienkę, szorty, wyjść z domu, zjeść śniadanie na ogródku, trasie, jeśli mamy - w takich drobnych rzeczach tkwi magia chwili. Wtedy się rozluźnimy, będziemy mieć skojarzenie z wakacjami. Na chwilę będziemy mieć poczucie, że robimy coś innego niż z reguły w ciągu roku, kiedy jest chłodniej, kiedy jest deszczowo. To strategia, która koi psychikę i pozwala trwać latem w mieście, jak nie możemy wyjechać.

Fajną opcją dla osób, które nie mają urlopu, albo ten urlop jest krótki, są weekendy, prawda? Można je mądrze zaplanować.

Dokładnie. Weekendy są okazją do fajnego spędzania letniego czasu: można pójść na spacer, pojeździć na rowerze, pójść z kocem do lasu, rozłożyć ten koc i zrobić piknik. Trzeba aranżować czas pod ładną pogodę w sposób, który kojarzy nam się z wypoczynkiem i wakacjami. Wokół miast są z reguły wodne atrakcje, sztuczne albo naturalne zbiorniki - ktoś z Warszawy może pojechać na Zegrze. Trzeba z tego korzystać.

Wydaje się, że bardzo ważne jest także to, z kim spędzamy wakacje, prawda? Bo to właściwie ludzie, towarzystwo jest przecież najważniejsze.

To kluczowa sprawa. Nie jedźmy na urlop z ludźmi, którzy nas męczą. Absolutnie! Urlop jest czasem koniecznym do prawidłowego funkcjonowania i warunkiem koniecznym zdrowia psychofizycznego. To zbyt poważna sprawa, żeby go tracić, marnować, źle planować, źle spędzać. Bez dobrze zaplanowanych i spędzonych urlopów nie ma mowy o naszej dobrej kondycji psychofizycznej, naszej efektywności. Jedźmy tam, gdzie są ludzie, z którymi się dobrze czujemy, jedźmy na wakacje z takimi właśnie ludźmi. Na pierwszym miejscu jest nasz odpoczynek - to jest najważniejsze.

Problem mają ci, którzy nie potrafią odpoczywać. Znam ludzi, którzy jadą na urlop i już rano biegną po gazetę, nie umieją się wyluzować, odstresować, cały czas muszą kontrolować sytuację.

Jeżeli to czytanie gazety albo to pół godziny spędzone z telefonem w ręku, żeby sprawdzić, co się na świecie zadziało, odbywa się w miłej atmosferze, to okey, ale jeśli to wynika z jakiegoś podenerwowania, nieumiejętności odpoczywania w rozumieniu nieumiejętności odcięcia się od tych bodźców, które jednak nas przeciążają, jeżeli mamy z tym problem i nie mamy na niego pomysłu, to moim zdaniem powinniśmy porozmawiać ze specjalistą. To może świadczyć o stanach lękowych, może świadczyć o nerwicy natręctw. Dla mnie to bardzo niepokojący sygnał. Może to być pracoholizm, ale jak każdy „holizm” jest uzależnieniem, które na dłuższą metę pustoszy nasze życie. Pracoholizm jest podstępną chorobą, bo on jest akceptowalny społecznie, daje zakamuflowane objawy i konsekwencje na pierwszy rzut oka nie są tak alarmujące, jak w innych uzależnieniach. Pracoholicy muszą sobie zrobić detoks od pracy, wyłączyć telefon służbowy, nie brać na urlop laptopa. Zaplanować sobie ciekawie czas, po to, aby przekierować uwagę na jakieś aktywności. Pracoholicy powinni planować raczej urlopy aktywnie, ale tak by się nie przestymulować. Natomiast jeśli nie udaje się dobrym planowaniem, dobrą strategią zagospodarowania czasu odwrócić uwagi od natręctw związanych z pracą, warto zwrócić się o pomoc do specjalisty.

Czyli, podsumowując, najważniejsze: róbmy na urlopie to, czego nam najbardziej potrzeba. Myślmy o sobie, tak?

Planujmy urlop, ale planujmy go w sposób, który wynika ze samoświadomości, rozumienia swoich potrzeb, nastawienia na siebie adekwatnie do etapu życia, na którym jesteśmy, i momentu życia, w którym jesteśmy. Tak, aby zaspokoić najważniejsze potrzebny. Trzeba przyjrzeć się sobie samemu, odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego mi brakuje? Co jest dla mnie trudne? Co jest dla mnie ważne? Nasze planowanie musi wynikać ze samoświadomości po prostu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rotkiel: Urlop powinien zaspokajać nasze najważniejsze potrzeby - Portal i.pl

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto