- Nigdzie w Polsce nie występuje podobna koegzystencja. Nawet w Puszczy Białowieskiej – potwierdza Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
W lasach Podkarpacia – jak wynika z szacunków - żyje około 11 tysięcy bobrów, 750 żubrów, ponad 500 wilków, 250 rysi, 200 żbików, prawie 200 niedźwiedzi. Ponadto mnóstwo drobnych drapieżników m.in. kun, tchórzy, lisów, borsuków czy jenotów.
– W południowo-wschodniej Polsce mamy pełną gamę dzikich zwierząt. Lasy Podkarpacia są jedną z najważniejszych krajowych ostoi zwierzyny – podkreśla Edward Marszałek.
Krośnieńska RDLP gospodaruje na powierzchni ponad 418 tysięcy hektarów. Lesistość przekracza 36 procent. Do Bieszczadów przylgnęła opinia najdzikszej polskiej krainy. Nie zawsze tak było.
– Trudno sobie wyobrazić, że teren Bieszczadów, Beskidu Niskiego i Pogórza zamieszkiwany był do ostatniej wojny przez prawie 250 tysięcy osób. Dla zwierzyny w ówczesnych Bieszczadach po prostu miejsca nie było. Lesistość bieszczadzkiego przedgórza spadła do zaledwie 24 procent, a tylko w wyższych partiach gór sięgała 55 procent. Sytuacja ta zmieniła się nagle w 1947 roku, gdy w ramach operacji „Wisła” wysiedlono ludność z ponad stu wsi. Kilkadziesiąt miejscowości nie zostało już nigdy zasiedlonych. To człowiek udostępnił dla dzikich zwierząt ogromne areały, które stały się ostoją zwierzyny. Lesistość Bieszczadów po wojnie wzrosła do ponad 70 procent. Dziś w regionie około 50 tys. ha to parki narodowe, 10 tys. ha to rezerwaty, a do tego kolejne tysiące hektarów wyłączone z użytkowania. Zwierzęta mają doskonałe warunki do życia – opowiada Edward Marszałek.
Nadleśnictwa utrzymują stare sady, koszą łąki.
– Po to, aby orły miały gdzie polować, a jelenie i dziki o świcie żerować – dodaje.
Liczebność dużych drapieżników rośnie. Wilki, na które polowano do 1998 r., a wcześniej z rozmachem tępiono nakazem władz centralnych, po objęciu ochroną gatunkową, już dawno wyszły poza Bieszczady i Beskid Niski.
– Wilki spotyka się już koło Mielca, Krosna, Brzozowa, co powoduje wiele konfliktów na linii człowiek – zwierzę. Drapieżniki bardziej gustują w zwierzętach hodowlanych niż w leśnej zwierzynie – przyznaje Edward Marszałek.
W pobliżu domostw coraz częściej można spotkać sarny i jelenie. Uciekły z lasów przed wilkami, które atakują także bydło, kozy, owce, zagryzają psy.
Postrachem są niedźwiedzie, które zapuszczają się nawet do miast m.in. widziany był w Sanoku.
– W latach 80. gdy pracowałem w Bieszczadach, tylko tropy się widywało. Profesor Zbigniew Głowaciński pisał, że w Bieszczadach żyje 20 niedźwiedzi. Teraz jest około 200 i są spotykane w Beskidzie Niskim, koło Brzozowa, Rymanowa, Iwonicza, na Pogórzu Przemyskim – wylicza rzecznik RDLP.
Przybywa także innych gatunków. Wąż Eskulapa, bytujący na południowych stokach Karpat, dla którego stworzono rezerwat w dolinie Sanu, spotykany jest w okolicach Cergowej i Barwinka. Wzrosła populacja orła przedniego i orlika krzykliwego. Pojawia się bielik, polujący na ryby.
Jesteśmy świadkami zjawiska określanego mianem synantropizacji, czyli przystosowywania się dzikich zwierząt do życia w bezpośrednim sąsiedztwie człowieka.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?