- Co tu dużo mówić, żona przeżyła szok, jak zobaczyła kota bez głowy niedaleko naszego domu. Ludzie mijali to biedne zwierzę i nikt nie zareagował. Nikt też nie zadzwonił na policję czy do straży miejskiej, a co gdyby na kota natknęło się dziecko? - pyta pan Aleksander z Wałbrzycha.
Jest przekonany, że ktoś celowo odciął kotu głowę. - To wyglądało tak, jakby ktoś odrąbał ją siekierą - mówi roztrzęsiony. Jako jedyny postanowił działać. To on zaalarmował policję, która przyjechała na miejsce, gdzie krzyżują się ulice Wieniawskiego i Dąbrowskiego niedaleko marketu Auchan.
- Sprawa zostanie przekazana do I komisariatu i komendant podejmie decyzję, co dalej. Wstępnie jednak, patrol który był na miejscu ustalił, że mogło dojść do potrącenia tego zwierzęcia... - tłumaczy Agnieszka Głowacka - Kijek z wałbrzyskiej policji.
Za wypadki zwierząt odpowiadają ich właściciele
Wątpliwości, co do tego ma jednak Joanna Sobina z Fundacji na Pomoc Zwierzętom, z którą kontaktował się również pan Aleksander. Ma duże doświadczenie w ratowaniu zarówno potrąconych, jak i celowo krzywdzonych zwierząt
- Jeżeli rzeczywiście tak było, choć trudno mi w to uwierzyć, to ktoś musiał jechać bardzo szybko i w jakiś dziwny sposób zahaczyć autem to zwierzę. Z tej sytuacji jednak należy wyciągnąć jeden wniosek. To zwierzę najprawdopodobniej było czyjeś, bo koty wolno żyjące raczej radzą sobie w takich sytuacjach - podkreśla Sobina.
I dodaje: - Uczulcie proszę właścicieli. To zawsze jest ich wina, kiedy ginie takie zwierzę. Koty domowe nigdy nie powinny być wypuszczane na wolność, bo sobie tam nie radzą. Poza tym są też zagrożeniem dla ptaków i piskląt. Kot dziki poluje, by przeżyć. Kot oswojony dla zabawy potrafi zabić wszystkie pisklęta - tłumaczy miłośniczka zwierząt.
Podkreśla, że jeżeli ktoś decyduje się na przygarnięcie zwierzęcia do domu, to bierze za nie całkowitą odpowiedzialność. - To nie wina kierowcy, że ginie kot, to wina właściciela, który nie zadbał o bezpieczeństwo zwierzęcia.
Na ulicach Wałbrzycha ginie 40 zwierząt miesięcznie
Zabezpieczeniem kota zajęła się straż miejska. - Mamy podpisaną umowę z firmą utylizującą oraz z weterynarzem. W Wałbrzychu nie ma więc problemu w takich sytuacjach z niesieniem im pomocy, czy zabezpieczeniem nieżyjącego czworonoga. Problem jest jednak z ilością takich zdarzeń! - mówi nam Kazimierz Nowak, komendant Straży Miejskiej w Wałbrzychu.
- Proszę sobie wyobrazić, że na przykład wiosną mamy tylko na terenie Wałbrzycha po 40 zgłoszeń miesięcznie o potrąceń zwierząt! Najczęściej są to lisy, sarny czy dziki. Ale zdarzają się wśród nich także koty czy psy, które np. uciekły właścicielom... Rada dla kierowców: zwolnijcie, dla właścicieli zwierząt: pilnujcie lepiej pupili.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?