Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podwyżka cen prądu sporym problemem dla samorządów i szpitali. Dostają nawet 60 proc. wyższe oferty!

Damian Bednarz
Archiwum Polska Press
Droższy chleb i żywność mogą okazać się nie największym problemem. Okazuje się, że spory problem z nowymi cenami prądu będą miały samorządy i szpitale.

Zapowiadane przez ekspertów podwyżki cen energii elektrycznej, o których niedawno pisaliśmy, najbardziej dotkną samorządy i szpitale. Szacuje się, że w skrajnych przypadkach ceny prądu dla nich będą o nawet 80 proc. wyższe, niż instytucje te płaciły w roku 2018. Może to spowodować wiele poważnych kłopotów, które bezpośrednio dotkną mieszkańców i pacjentów z naszego regionu.

Na problem zwracał już uwagę pod koniec października na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. - Na giełdach cena energii jest dzisiaj dwa razy wyższa niż rok wcześniej - mówił.

O prognozach ekonomistów, którzy szacują, że w 2020 r. w naszych gospodarstwach domowych będziemy płacić więcej za prąd nawet o 623 złote, pisaliśmy kilkanaście dni temu. Teraz wiadomo już, że podwyżki cen dotkną także przedsiębiorców, a to przełoży się na ceny żywności. Podwyżki zapowiedzieli już piekarze.

-Wzrost cen energii to poważny problem dla przedsiębiorców - mówi Jerzy Korolewicz, prezes Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Obecnie trwają właśnie rozstrzygnięcia przetargów na dostawę energii elektrycznej w przyszłym roku. Prognozy nie są optymistyczne dla samorządowców. Rekordziści w skali kraju będą musieli zapłacić o blisko 67 proc. więcej, niż w roku ubiegłym. Taki przypadek dotknie m.in. Warszawę. Niewiele mniej zapłacą podatnicy w Gdańsku, Poznaniu i Bydgoszczy.

Okazuje się, że w naszym regionie sytuacja również staje się dramatyczna. Dla przykładu, gmina Duszniki-Zdrój otrzymała ofertę o prawie 60 proc. wyższą niż w 2018. Procentowo, w porównaniu do poprzedniego roku, jest to wyższa podwyżka, niż we wspomnianych wcześniej Poznaniu, Bydgoszczy i Gdańsku.

O ile w 2018 roku gmina Duszniki-Zdrój płaciła niecałe 27 groszy brutto za 1 KWh, teraz najprawdopodobniej będzie musiała zapłacić prawie 42 grosze brutto. Dla gminy mającej ok. 5000 mieszkańców to dramat.

Podobna sytuacja czeka wiele miast Dolnego Śląska. Wraz ze wzrostem cen za energię elektryczną, gminy i miasta będą musiały oszczędzać. Może okazać się, że np. słupy oświetleniowe na obrzeżach miast przestaną świecić w określonych godzinach nocnych...

W nowych przetargach ceny prądu oferowane samorządom są niż w poprzednim roku nawet o 80 procent. Z tego powodu wiele instytucji będzie miało kłopoty. Najgorzej będzie w szpitalach, które nie mogą sobie pozwolić na oszczędności. Gminy zaś mogą zostać zmuszone np. do wyłączania ulicznych lamp.

Burmistrz Dusznik-Zdroju, Piotr Lewandowski podaje przykład niemieckiego miasta partnerskiego Hoi, gdzie po godzinie 24 większość latarni miejskich gaśnie. - Mieszkańcy tej miejscowości, którzy wychodzą na imprezę, zawsze biorą ze sobą latarki - przytacza przykład burmistrz Lewandowski.

I chociaż przykład niemieckiego miasta jest tutaj podany pół żartem pół serio, nie ma wątpliwości, że gminy, które nie będą chciały płacić więcej, będa musiały znaleźć rozwiązanie tego problemu. W grę wchodzi chociażby zmniejszenie natężenia światła w latarniach o określonych porach, gaszenie co drugiej z nich, a nawet ich całowite wyłączenie.

- Pamiętam czasy, kiedy nie było aż tak dużo słupów oświetleniowych i jakoś trzeba było sobie radzić. Może faktycznie pomysł wygaszenia co drugiej latarnii, na przykład po godzinie 22, nie jest taki zły? - mówi pani Maria, mieszkanka Kudowy-Zdroju.

Klastry na ratunek?

Problem wysokich cen mogą także rozwiązać powstające na naszym terenie, a także w całej Polsce, klastry energii. Jedym z pomysłów klastra „Sudety”, który założyli włodarze czterech gmin (Duszniki-Zdrój, Szczytna, Polanica-Zdrój i Kudowa-Zdrój), jest wykorzystywanie wody jako źródła energii. W trakcie konferencji prasowej zorganizowanej z okazji powołania go do życia, burmistrzowie przypominali, że kiedyś tylko na terenie Dusznik-Zdroju mieściły się trzy elektrownie wodne.

Swój pomysł na oszczędności mają także rządzący na terenach powiatu ząbkowic-kiego. Działa tam Klaster Energii Odnawialnej Ziemi Ząbkowic-kiej. Jego założyciele twierdzą, że dzięki niemu będą mogli oszczędzić nawet 60 tysięcy złotych rocznie. Obecnie klaster ten jest na etapie pozyskiwania środków na budowę instalacji wykorzystujących energię słoneczną. Klastry działają też na terenach Wzgórz Trzebnic-kich i Wzgórz Strzelińskich.

W szpitalach może powstać duży problem

- Nie dostałam jeszcze wyceny prądu na kolejny rok, ale powiem szczerze, że już się boję - przyznaje Jadwiga Radziejew-ska, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kłodzku. Rzeczywiście, ten sektor będzie najbardziej zagrożony ogromnymi podwyżkami. Szacuje się, że może to być nawet 80 procent. Marek Wójcik określa to mianem „katastrofy”.

- Mamy do czynienia z kataklizmem personalnym, teraz czeka nas kataklizm energetyczny - mówił cytowany przez Portal Samorządowy PAP. Podaje nawet drastyczne przykłady tego, że na szpitalnym korytarzu może palić się jedna żarówka.

A przecież na szpitalach oszczędzać nie można. Urządzenia, które podtrzymują lub ratują ludzkie życie, muszą działać przez całą dobę. Bardzo energochłonne są również urządzenia diagnostyczne, takie jak tomograf czy rezonans magnetyczny.

Być może dramatyczna sytuacja szpitali i gmin jest jeszcze do uratowania. W listopadzie Ministerstwo Energii ma przedstawić swoją propzycję naprawy sytuacji. Będziemy pilnować tej sprawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto