Czekałeś, czekałeś i się doczekałeś. Pamiętasz jeszcze, kiedy po raz ostatni wystąpiłeś w meczu reprezentacji Polski?
Oczywiście, to było w sierpniu 2006 roku w towarzyskim spotkaniu przeciwko Danii. Potem byłem jeszcze powołany na mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy z Finlandią i Serbią, ale w żadnym z nich nie załapałem się do osiemnastki.
Czytaj również: Smuda powołał czterech graczy Śląska
Minęło zatem aż 5,5 roku od Twojego ostatniego kontaktu z reprezentacją. Wierzyłeś, że to powołanie jednak w końcu nadejdzie?
Przede wszystkim ogromnie się cieszę, że w końcu przyszło. Lepszego prezentu na Mikołajki nie mogłem sobie wyobrazić. To dla mnie wielka radość, chyba porównywalna z tą, jaką odczuwałem, gdy po raz pierwszy dostałem powołanie do reprezentacji prowadzonej przez Zbigniewa Bońka. Traktuję to dzisiejsze wydarzenie nie tylko jako nagrodę indywidualną i spełnienie marzeń, ale przede wszystkim wyróżnienie dla Śląska Wrocław. A wracając do pytania. Czy wierzyłem? Chyba każdy sportowiec wierzy, że kiedyś mu się to przytrafi. Jestem w dobrym wieku dla piłkarza, choć zdaję sobie sprawę, że pewnie każdy dwudziestodziewięciolatek tak mówi (śmiech). Przyznaję, że zależało mi na tym powołaniu. Dla selekcjonera to była z pewnością trudna decyzja. Mam dla niego ogromny szacunek, że choć początkowo mnie nie widział w reprezentacji, to jednak zmienił zdanie i postanowił dać mi szansę. Myślę, że niewielu byłoby stać na taki ruch. Zrobię wszystko, by dobrze wypaść podczas zgrupowania w Turcji. Nie chciałbym, by po meczu z Bośnią i Hercegowiną ktoś powiedział, że Mila tylko niepotrzebnie zabrał komuś miejsce w kadrze.
Zobacz: Gikiewicz zaskoczony
Chcesz dobrze wypaść, bo liczysz na występ podczas Euro?
Absolutnie o tym nie myślę. Chcę dobrze się pokazać, znowu reprezentować nasz kraj, ponownie usłyszeć hymn Polski. Proszę mi wierzyć, kadra to jest naprawdę coś fantastycznego, trudno to nawet opisać słowami. Nigdy nie wierzę piłkarzom, którzy mówią, że nie zależy im na powołaniu do reprezentacji. Jednak podchodzę do tego spokojnie, nie robię sobie żadnych nadziei ani planów na przyszłość. Te powołanie, moje i kolegów, traktuję bardziej jako swego rodzaju nagrodę za ciężką pracę, jaka nasza drużyna wykonała w tym roku i przede wszystkim za fantastyczne efekty tej pracy. A co będzie później, to już będzie zależało tylko od nas.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?