Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Daria Antończyk, bramkarka AZS PWSZ Wałbrzych, wybrana Sportowcem Roku „Panoramy Wałbrzyskiej"

Paweł Gołębiowski
Ładna, drobna, nie bardzo wysoka dziewczyna w bramce i do tego grająca na tej pozycji znakomicie. Może to wielu znawcom sportu wydawać się dziwne. Ale z pewnością jeszcze bardziej zadziwiające jest to, że karierę sportową zaczynała pani od ...boksu.

Ładna, drobna, nie bardzo wysoka dziewczyna w bramce i do tego grająca na tej pozycji
znakomicie. Może to wielu znawcom sportu wydawać się dziwne. Ale z pewnością jeszcze bardziej
zadziwiające jest to, że karierę sportową zaczynała pani od ...boksu.

–To prawda... Myślę, że to był jeden z wielu wybryków młodzieńczych. Okres miesięcznych
praktyk w liceum, sporo wolnego czasu, z którym nie wiadomo co zrobić – wtedy pojawił się
pomysł na boks. A ponieważ dyscyplina ta krążyła po rodzinie od wielu lat, nie było większych
problemów z adaptacją. Fajna przygoda, ciekawe prawie cztery lata i kilka pojedynków na koncie.

Biorąc pod uwagę pani urodę, to raczej mogłaby się pani poświecić karierze modelki, a nie
obijaniu na ringu. Czy miała pani jakieś propozycje np.sesji zdjęciowych?

–Dziękuję za komplement. Szczerze powiedziawszy, konkretnych ofert nie było ale jakieś małe
pokazy bielizny owszem.

Kiedyś godziła pani grę w piłkę z pracą w szkole. Była pani nauczycielką. Czy teraz oprócz futbolu
zajmuje się pani czymś jeszcze?

–Rzeczywiście, kiedyś pracowałam w szkole.Długo starałam się łączyć jednocześnie pracę, grę w
piłkę nożną i studia. Z czasem, ze względu na częste zgrupowania, obozy itd. musiałam
zrezygnować z pracy i całkowicie poświęcić się piłce. Dziś, po powrocie z Holandii wracam do
korzeni i oprócz trenowania, pracuję również na wałbrzyskiej Uczelni Wyższej.

A jak wygląda pani dzień. Czy w związku z tym zajęć jest bardzo dużo?

– Wszystko jest kwestią organizacji. W porównaniu do poprzedniego roku, teraz mam sporo czasu dla siebie
. Praca, trening, spacer z psem, odpoczynek – zwykle tak wygląda mój dzień. Oczywiście nie wliczam w to obozów, zgrupowań kadry i wyjazdów na mecze.

Czy ma pani rodzeństwo i może też są sportowcami?

– Tak mam brata i siostrę. Brat podobnie jak ja, jest bramkarzem, natomiast siostra nigdy nie miała
do czynienia ze sportem na wysokim poziomie, raczej rekreacyjnie wszystkiego po trochę.

Jaki osiągnięty sukces sportowy, może jakiś mecz był dla pani dotąd najważniejszy?

– Nieskromnie muszę powiedzieć, że sukcesów od początku mojej kariery było sporo. Trudno zdecydować, który
z nich był najważniejszy. Ale szczególne miejsce w moim sercu zawsze będzie zajmowało pierwsze, długo wyczekiwane mistrzostwo Polski wywalczone z klubem Unia Racibórz. Z czasem posypały się również inne trofea, dzięki którym jestem w miejscu, w którym jestem.

A w Wałbrzychu, zdarzyło się już coś wyjątkowego?

– Cały czas czekam...ale mam nadzieję, że to będzie właśnie w tym sezonie.

Rozumiem, że chodzi o awans.

– Tak jest.

Oby udało się to osiągnąć. Myślała pani może co będzie robić po zakończeniu kariery?

– Jestem w trakcie robienia kursu trenerskiego UEFA A, a więc po zakończeniu kariery raczej pójdę w tym kierunku. Byłabym jednak przeszczęśliwa, gdyby udało mi się łączyć trenerkę z pracą zawodową. Cały czas mówię tu o pracy pedagoga, a idąc dalej tą drogą - szczególnie interesowałyby mnie zajęcia z „ciężką” młodzieżą.

Jak otrzymała pani propozycję gry w Wałbrzychu to co pani pomyślała?

– Na tamten moment propozycji grania było kilka i szczerze powiedziawszy, ta z Wałbrzycha początkowo była odłożona gdzieś na bok. Miałam sporo obaw, dotyczących przede wszystkim poziomu ligi. Nie wiedziałam jak szybko uda mi się zaadaptować do nowych warunków. Potrzebowałam kilku dni na rozważenie wszystkich za i przeciw, a co za tym idzie na oswojenie się z propozycją gry w I ligowej drużynie. Byłam w stałym kontakcie z Trenerem z Wałbrzycha, zadawałam mnóstwo pytań odnośnie drużyny, atmosfery, celów na sezon itd. Ostatecznie
zdecydowałam, że wstąpię w szeregi AZS PWSZ Wałbrzych. Mam w tym jakiś swój cel, a przy okazji
chętnie wspomogę koleżanki z ekipy.

Była pani w Wałbrzychu, zanim została zawodniczką naszego klubu?

– Nie, nigdy nie byłam. Wiele słyszałam o Wałbrzychu. Spotykałam się z różnymi opiniami, nie zawsze pochlebnymi. Jestem tu już pół roku i z całą odpowiedzialnością powiem, że naprawdę – nie jest tak źle. Sporo się dzieje, a i władze dbają o to, by miasto ciągle się rozwijało.

Wracając do spraw osobistych. Pani figura to efekt ćwiczeń i diety, czy może dar od Boga?

–Niestety, to nie dar. Staram się być w pełni profesjonalna w tym co robię ale jak każdy pozwalam sobie czasami na chwilę zapomnienia, zawsze jednak z umiarem i w granicach rozsądku. Prawda jest taka, że chcąc grać na wysokim poziomie, zdrowe odżywianie i sportowy styl życia to podstawa.

A co lubi pani najbardziej jeść?

– Zdecydowanie spaghetti.

Ma pani może oprócz piłki nożnej jakiś ulubiony sport, który pani uprawia, albo lubi tylko oglądać w telewizji?

–Tak naprawdę chętnie uprawiam różne dyscypliny sportu , oczywiście nie na poziomie
zawodowym, raczej rekreacyjnie. Wolny czas spędzam na nartach lub grając w squasha Latem - zdecydowanie siatkówka plażowa. Jeżeli chodzi o mecze, które oglądam w TV, to muszę przyznać – jest ich niewiele.

Jak ocenia pani klub z Wałbrzycha i jak widzi jego przyszłość?

– Mamy młodą, perspektywiczną drużynę z wielkimi ambicjami. Ciężką pracą i zaangażowaniem jesteśmy w stanie osiągnąć naprawdę wiele. Stworzyła się fajna ekipa, chętna do pracy. Nie można również zapomnieć o sztabie szkoleniowym - ludziach, którzy znają swoją rolę w klubie i wiedzą co chcą osiągnąć. Konkretni i zdecydowani.
Jeżeli tylko Bozia da zdrówko, w Wałbrzychu będą dziać się fajne rzeczy.

Ma pani spore doświadczenie. Grała pani w Ajaxie Amsterdam. Czy taka przygoda przydała się, czegoś panią nauczyła?

– Żałuję tylko, że tak późno zaczęłam grać w piłkę.. Może wiele rzeczy wyglądałoby dzisiaj inaczej. Gra w Holandii pozwoliła mi zdobyć wiele nowych doświadczeń, była świetnym sprawdzianem i niezapomnianą przygodą. Dziś wiem, że to była moja przysłowiowa wisienka na torcie. Grając jeszcze w polskiej lidze, marzyłam o tym, by sprawdzić się na obcym gruncie. Celowałam co prawda w niemiecką ligę ale los zdecydował inaczej. Pobyt w Ajax Amsterdam był jedną z moich najlepszych życiowych decyzji. Zawodowo – czuję się w pełni spełniona.

Jakie jest pani największe marzenie sportowe i życiowe?

– Sportowe i najbardziej bliskie - awans z dziewczynami do ekstraklasy. A życiowe – hmm..może już ze względu na wiek - stabilizacja, rodzina.

Zawsze wyróżniała się pani urodą, czy może była brzydkim kaczątkiem?

– Ciężko powiedzieć, chociaż mama zawsze mówiła, że byłam najgrubszym i najbardziej płaczliwym dzieckiem

Ma pani swojego sportowego idola?

– Nie. Nie wzoruję się na nikim. Robię to co kocham, najlepiej jak potrafię i będę się w to bawiła do póki zdrowie pozwoli.

A czy Wałbrzych panią czymś zaskoczył?

– Negatywnie – raczej nie, natomiast nasza rozmowa niech będzie dowodem pozytywnego zaskoczenia
– zwycięstwo w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca...- tylko pomarzyć, a jednak.
Miasto zaczyna żyć kobiecą piłką i to jest fajne

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto